Ludzie. Zapiski z pamiętnika #2
„Prawie wszyscy na Camino są uśmiechnięci.” (dzień 4.) „Nadal nie spotkałam nikogo z Polski. Wczoraj Duńczycy powiedzieli mi, że spotkali Polaka w San Sebastian. Świetnie byłoby porozmawiać z kimś po polsku.” (dzień 4.) „To urocze, że on wędrował Camino, potem ją poznał i postanowił osiąść tutaj. Teraz tworzą razem to miejsce i robią tyle dobrego dla innych pielgrzymów. „Mum and dad” jak to sami określili. Bo pielgrzymi powinni być dla siebie jak rodzina.” (dzień 5.) „Czesi przebijają chyba wszystkie narody ze względu na swoje poczucie humoru.” (dzień 5.) „Szkoda się rozstawać z ludźmi, bo to oni tworzą Camino. Nie krajobrazy, jedzenie czy architektura, ale ludzie właśnie.” (dzień 6.) „Rozmowa przez telefon z synem właścicieli była zabawna. Jego rola tłumacza z angielskiego na hiszpański niesamowicie pomogła, ale tekst: ‚Masz głos jak moja mama’ rozbawił mnie prawie do łez.” (dzień 6.) „Na Camino zmieniam zdanie o Niemcach. Są mili, życzliwi, uśmiechnięci i pomocni. O ile nie gadają tylko po niemiecku.” (dzień 6.) „Nigdy nie widziałam takich oczu. Niby niebieskie jak niebo lub woda, ale bije z …