Piękna, nie? 😉 Mimo czarnej ramki (która swoją drogą bardzo tutaj pasuje) i tak bardzo mi się podoba. Jest niesamowity widok, pozdrowienia, nazwa państwa, no i sam fakt, że to Bhutan (taki malutki i chyba dość ciężki do zdobycia). Wszystko niby w porządku. W porządku dla kogoś, komu bez różnicy czy kartka przybędzie z kraju, który prezentuje czy z innego. Ja jestem zwolenniczką pocztówek pochodzących z kraju, który przedstawiają, czyli Bhutan z Bhutanu. Chyba nawet wolę otrzymać niewypisaną kartkę niż kartkę z innymi znaczkami. Może jestem zbyt surowa dla siebie i tego hobby, ale po prostu tak właśnie lubię.
W czym więc leży problem i o co chodzi z tym „Mądry człowiek po szkodzie”? Już pewnie wiecie, że pocztówka przybyła do mnie z innego państwa. Owszem, na wymianę umówiłam się z dziewczyną pochodzącą z Bhutanu, ale mieszkającą obecnie w Australii. Myślałam, że wyśle mi pocztówkę z australijskim znaczkiem i jakoś to ugryzę, ale okazało się, że musiałam czekać trochę dłużej na tą wymianę. Dopiero potem dowiedziałam się dlaczego… i to właśnie to mnie tak zniesmaczyło. Wyobraźcie sobie, że ta ładna kartka pokonała drogę Bhutan (w kopercie) – Australia (bez koperty) – Polska! Okazało się, że nadawczyni nie miała w mieszkaniu żadnych widokówek z rodzinnego kraju, więc poprosiła siostrę, aby jej podesłała jedną w kopercie. Aaa gdybym ja to wiedziała wcześniej! Wtedy najzwyczajniej w świecie poprosiłabym, aby ta siostra wysłała ją bezpośrednio do mnie z oryginalnym znaczkiem… Niby takie logiczne, ale cóż czasem tak bywa, że za późno się człowiek dowiaduje i potem sobie to wytyka.
Wiecie co? Trzymam kciuki, żeby nikomu z Was nie przydarzyła się nigdy taka sytuacja 🙂